- Peron 9 i ¾ ! – usłyszałam głośny wrzask Niallera, a zaraz po tym mega huk dobiegający z korytarza.
Zerwałam się z łóżka i poleciałam w tamtym kierunku, gdzie zobaczyłam leżącego na ziemi blondyna, który macał się po głowie.
- Co ty odwalasz ? – popatrzyłam na niego dziwnie.
- Harremu się udało – zrobił z ust podkuwke i zaczął rozpaczać nad swoim nowym guzem.
- Nie puściło cię jeszcze, co ? – zaśmiałam się.
- Ale że co ?
- Nic, patrz – kiwnęłam mu na rozwaloną ściane, z której odleciał aż tynk. – Twardy masz łeb – stwierdziłam. – Szkoda tylko, że dosłownie, he – zadrwiłam z niego, a ten tylko zmierzył mnie wzrokiem.
- Lou ! – wydarł się.
- Co ? – Boo Bear praktycznie od razu przyleciał.
- Patrz co zrobiłeś, prawie zburzyłeś dom, mogłem zginąć ! – krzyknął pokazując na ściane.
- Ale że co – Tommo popatrzył zdezorientowanym wzrokiem na mnie, podczas gdy ja tylko wywróciłam oczami.
- Posprzątaliście ? – spytałam rzucając im podejrzliwe spojrzenia.
- Oczywiście, że tak – wyprostowali się dumnie biorąc ręce za siebie.
Naturalnie nie wierzyłam im, dlatego postanowiłam sama to sprawdzić. Weszłam do salonu i o dziwo wszystko było na swoim miejscu. Aż dziwnie.
- Nie ufasz nam ? – oburzyli się.
- Nie – uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam w strone kuchni, w której krzątał się Liam z resztami wczorajszego jedzenia.
Popatrzyłam z politowaniem na Nialla i Louisa, a ci tylko zrobili niewinne miny.
- On nam tylko troszeczke pomógł – powiedział farbowany.
- No ta, na pewno. Gdzie jest Harry ? – spytałam tatuśka.
- Tu jestem – usłyszałam seksowną chrypke i znajomy dotyk na swoich biodrach. – Tęskniłaś ? – wymruczał mi do ucha.
- Śmiesz wątpić ?
Lokaty lekko się zaśmiał i obrócił mnie przodem do siebie muskając tym samym moje usta.
- Nie przy ludziaaaach – oburzyli się wszyscy dookoła.
- Ej właśnie, my dzisiaj jedziemy do ciebie, no nie ? – wyszczerzyłam się do Styles’a.
- Eeee – przeciągnął drapiąc się po tyle głowy.
- Jakie eeee ? – popatrzeliśmy na niego zdezorientowani.
- No jedziemy – uśmiechnął się sztucznie.
- Pawasz entuzjazmem – rzuciłam sarkastycznie siadając na krzesełku.
- No żartuje przecież, tylko mam nadzieje, że nie zrobicie z mojego domu takiego burdelu jaki zrobiliście tutaj – popatrzył w tym momencie na Tomlinsona.
- Przecież to ty zawsze najbardziej bałaganisz ! – oburzył się.
- Ale za to wczoraj byłem grzeczny.
- Mhm, grzeczny byłeś, już ja wszystko słyszałem – Payne popatrzył tym swoim znaczącym spojrzeniem na lokersa, a ten tylko go szturchnął w ramie.
- Idę się spakować – rzuciłam udając się w kierunku wyjścia. – A wy ?
- Bitch please, my się nawet nie rozpakowaliśmy – chłopcy zaczęli się głupowato śmiać, a ja tylko wywróciłam oczami i potatajałam z powrotem na góre, gdzie zrobiłam porządek ze swoimi rzeczami.
Po niecałych dwóch godzinach, gdy wszyscy już wstali, zjedliśmy śniadanie i szykowaliśmy się do opuszczenia rodzinnego miasteczka Liama, po czym mieliśmy ruszyć do Holmes Chapel. Chłopak już się pożegnał ze swoją rodziną, jednak ruszyć nie mogliśmy, ponieważ Zayn przez cały czas siedział w łazience i się szykował w zasadzie nie wiem do czego.
- Malik bambusie ruszaj dupe, ile można stać przed lustrem ! – ryknął Boo Bear, po czym czarnowłosy szanownie opuścił pomieszczenie.
- Nie chce wyglądać tak jak Hazza – powiedział chłopak uśmiechając się wrednie.
- Ty lepiej popatrz na siebie, bo wyglądasz jak trzecia płeć – oburzył się Styles, po czym mulat już się na niego rzucił z pięściami, jednak Daddy Directon ich od siebie oddzielił.
- Jesteście beznadziejni – skomentował. – I obaj wyglądacie jak debile – dodał i wszyscy wreszcie wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do Tour Busa, między czasie chłopcy oczywiście musieli siebie nawzajem dogryzać, ale od paru dni jest to standard.
Po paru godzinach jazdy po raz kolejny zatrzymaliśmy się w ‘normalnym’ domu, jakim jest dom Harrego. Szczerze mówiąc troche się obawiałam spotkania z jego rodziną, bałam się tego jak mnie przyjmą jako jego dziewczyne, czy mnie polubią etc. No ale Kędzierzawy cały czas powtarzał, że wszystko będzie w porządku, bla bla bla i nawet jeśli będą do niego sapać, to on nic sobie z tego nie zrobi, bo to jego decyzja. Za bardzo mnie nie podbudował tym zdaniem, no ale mniejsza …
Ledwo przekroczyliśmy próg, na Hazze rzuciła się jakaś dziewczyna, w miare ładna brunetka, której na pierwszy rzut oka nie poznałam. Była to naturalnie jego siostra – Gemma – którą znałam, ale ostatni raz ją widziałam dawno dawno temu, obie byłyśmy wtedy jeszcze małe.
Zaraz po tym dołączyła ich mama i zaczęła Harrego wyściskiwać tak jakby wrócił z wojny. Zaraz po tym rzuciła się na pozostałych chłopców, ale oni byli już do tego przyzwyczajeni.
- Pamiętacie Sam ? – uśmiechnął się zadając to pytanie.
- Nie – rzuciła sucho Gemma.
- No więc … - zmieszał się lekko. – To jest Sam – powiedział wskazując na mnie, a ja machnęłam lekko stojącym naprzeciwko mnie kobietom i dopiero potem zdałam sobie sprawe z tego jakie to było głupie. – No i jest moją dziewczyną – dodał, co troche zdziwiło jego siostre, bo jej mina była nie za ciekawa.
- Miło mi – podałam rękę do jego matki, a do siostry tylko się lekko uśmiechnęłam.
- Przygotuje wam coś do jedzenia, na pewno jesteście zmęczeni podróżą – odparła Anne i ruszyła do kuchni.
Nie byliśmy zmęczeni, bo dopiero co odjechaliśmy od Liama, ale chłopcy żarciem nigdy nie pogardzą. Udaliśmy się wszyscy w kierunku pokoi, w których mieliśmy się zatrzymać na najbliższy tydzień. Tak, tydzień. Sama nie wiem czemu tak długo, ale jakoś przez ten czas nie mają nic szczególnego do roboty, ani koncertu, ani wywiadu, więc się będą byczyć.
- Fajny masz pokój – zaczęłam się śmiać widząc oblepione plakatami ściany.
- Sprawdź łóżko – zaczął poruszać zabawnie brwiami, na co ja tylko wywróciłam oczami.
- Harry … co będzie z Zaynem ?
- Harry … co będzie z Zaynem ?
- Nie gadajmy o nim – poprosił i usiadł na tym jakże wygodnym łóżku biorąc mnie na kolana.
- Musimy. Kiedy się w końcu pogodzicie ?
- A musimy się w ogóle godzić ? – skrzywił sie.
- Głupio się pytasz, przecież jesteście w jednym zespole. No i jesteście też przyjaciółmi.
- Sam, jestem wykończony podróżą, dopiero co przyjechaliśmy – jęknął.
- Przespałeś całą podróż ! – szturchnęłam go w ramie. – Nie kłam.
- Dobra, jutro z nim pogadam – powiedział na odczepke jak sądze.
- Obiecujesz ?
- Taa …
- No okej ale pamiętaj, że jak tego nie zrobisz to …
- Nieeeeee – zaczął się drzeć. – Nie rób mi tego, błagam !
- Tak – uśmiechnęłam się zwycięsko. – Żadnego …
- Nie powiesz tego – wszedł mi w zdanie.
- Ale to naprawdę żadnego …
- Nie odważysz się …
- … seksu … przez …
- Dzień ? – spytał z nadzieją.
- Nie – wyszczerzyłam się. – Do końca trasy.
- Co !? – oburzył się. – Ale przecież trasa będzie trwała do … - zaczął liczyć na palcach. – Do … - potem robił jakieś obliczenia w powietrzu, ale za bardzo mu się to nie udało. – No długo, no !
Nic nie odpowiedziałam tylko zaśmiałam się pod nosem i opuściłam jego pokój ruszając na dół.
_________________________
zero weny , zero rozdziałów napisanych do przodu , zero pomysłów na kolejne numery , kompletne zero =,= i przepraszam za jakiekolwiek błędy ale nie sprawdzałam tego tylko po prostu na szybko napisałam , byle coś było ...
nie wiem kiedy uda mi się coś wymyślić , ale postaram się dodać NN jak najprędzej.