wtorek, 3 kwietnia 2012

number fifty four

 Kolejny ranek różnił się tym od wszystkich pozostałych, że nie zostałam obudzona przez przedzierające się do pokoju promienie słońca jak to zwykle bywało, tylko przez niewyżytego Hazze, który ledwo co wstał zaczął się do mnie przystawiać.
- Daj mi spać – jęknęłam.
- Dochodzi jedenasta, najwyższy czas żebyś się już obudziła – mruknął między pocałunkami, które od dobrych 10 minut składał na moim ciele w najróżniejszych miejscach.
- Dopiero jedenasta ? – zrobiłam grymas. – Jak ty możesz mieć taki tupet, by budzić mnie o samym świcie i jeszcze bezczelnie twierdzić, że powinnam się już obudzić ? – otworzyłam leniwie jedno oko i popatrzyłam na jego rozbawioną mine. – Czego się śmiejesz ? – wejrzałam na niego podejrzliwie.
- Uśmiecham się do ciebie kochanie – odpowiedział z bananem na twarzy.
- Nie wierze ci. Czego chcesz ?
- Niczego – wzruszył ramionami.
- Jeśli chodzi o to, co powiedziałam wczoraj to nie myśl sobie, że to odwołam.
- Ale …
- Czyli o to chodzi ? – zaśmiałam się. – Wiedziałam, ty nie potrafisz być miły bez powodu.
- Nie prawda ! – oburzył się. – Przecież ja cały czas jestem miły, a dla ciebie zwłaszcza – powiedział z udawaną rozpaczą. – Dlaczego mi nie wierzysz ? – ryknął i przygniótł mnie swoim ciałem pogrążając się w czarną rozpacz.
- Złaź ze mnie – próbowałam go z siebie zwalić jednak bez skutków.
- Nie ma mowy – odparł pewny siebie siadając na mnie okrakiem i zaczął się przyglądać z cwaniackim uśmieszkiem.
- Ubezwładniłeś mnie ! – krzyknęłam chcąc się uwolnić, jednak usłyszałam jedynie złowieszczy śmiech tego idioty.
- Skoro nadal podtrzymujesz to, co powiedziałaś wczoraj – zaczął. – I nie dasz mi się do końca trasy …
- To co ? – weszłam mu w zdanie.
- To trudno – wzruszył ramionami.
- Trudno ? – powtórzyłam zdziwiona.
- No trudno. W takim razie sam cię wezmę – odparł i zaczął mnie wręcz rozbierać wzrokiem.
- Jezus Maria, gwałciciel ! – zaczęłam się wiercić i drzeć ryjca, jednak Hazza mi go zamknął swoimi własnymi ustami.
Wsunął mi język do buzi i chcąc czy nie chcąc, poddałam się temu pocałunkowi.
Nadal nie mogłam się ruszać, bo chłopak na mnie siedział; włożył swoje dłonie pod kołdrę i zaczął nimi błądzić po moim ciele, doprowadzając mnie tym samym do dreszczy.
- Droga młodzieży, śniadanie podano – nagle do pokoju parowała Anne, która widząc naszą ciekawą pozycje o mało co nie eksplodowała.
Mimo to udawała, że wszystko ma pod kontrolą i widok, który zastała prawie wcale jej nie ruszył.
– Co tu się dzieje ? – spytała najspokojniej jak tylko potrafiła.
- Eeee … szukam pilota – rzucił lokaty schodząc ze mnie, po czym grzecznie położył się obok.
- Harry – kobieta skarciła go wzrokiem.
- Co mówiłaś ? Śniadanie ? Jej, umieram z głodu, chodźmy Sam –natychmiast wstał z łóżka i chcąc uniknąć spojrzenia matki oraz dalszej konwersacji, ciągnąc mnie za rękę wręcz wybiegliśmy z pomieszczenia.
Weszliśmy do pokoju, gdzie przy stole siedział pozostali członkowie zespołu oraz siostra Hazzy.
- Hej – rzuciliśmy zajmując wolne miejsca.
- Czeeeść – odpowiedzieli wszyscy z pełnymi gębami.
- Patrz, co ci zrobiłem – pisnął podniecony Louis podając Harremu naleśnika w kształcie jednorożca.
- O Boże Lou … - lokaty złapał się za serce. – Nie wiem, co powiedzieć.
- Nic nie mów, twoja dozgonna wdzięczność mi wystarczy – machnął ręką.
- W takim razie bierz go sobie – prychnął oddając mu go.
- Ranisz … - Boo Bear udał, że uronił łzę.- Hej Sam ! – krzyknął. – Patrz, co ci zrobiłem – dodał i podał mi tego samego jednorożowcego naleśnika.
- Jejku, Lou to słodkie – powiedziałam z uśmiechem.
- Zaraz wyrzygam tęczę – burknęła Gemma.
- Okej, jakie plany na dziś ? – odezwał się Liam, zmieniając temat.
- Może zrobimy sobie jakiś wieczór filmowy albo coś w tym stylu, co ? – rzucił Zayn.
- Na wieczór dom będzie wolny, to dobry pomysł – ponownie przemówiła Gemma zadowolona z planu Malika.
- Ja się zajme żarciem ! – ryknął Horan. – Bo wy nigdy nie kupicie wystarczająco dużo – dodał spoglądając groźnie na chłopców.
- Ja wypożycze jakieś filmy – wyrwała się dziewczyna.
- Ja będę czekał z niecierpliwością do wieczoru – powiedział zadowolony Harry. – Zacznę od zaraz – dodał i biorąc naleśnika w rękę, odszedł od stołu i potatajał na góre jak mniemam.
Reszte śniadania zjedliśmy bez niego i po jakiś 20 minutach postanowiliśmy, że powoli zaczniemy przygotowywać się do wieczoru. Pozmywałam naczynia i udałam się do swojego tymczasowego pokoju, by się przebrać, bo nadal paradowałam w mojej słodkiej piżamce.
Wchodząc do środka widok jaki zastałam praktycznie wcale mnie nie zdziwił. Harry rozwalony na łóżku bez koszulki, w samych bokserkach, w pozycji, której nie potrafie nawet opisać.
- Wiedziałem, że wrócisz – zaczął poruszać zabawnie brwiami, widząc mnie w wejściu. – Zawsze wracają – dodał robiąc flip hair’a.
- Przyszłam się tylko ubrać – powiedziałam patrząc na niego jak na debila i sięgnęłam do torby po swój dzisiejszy strój.
- Bierz go Sam, póki ma wzwód ! – krzyknął Lou mijając nasz pokój.
- A właśnie wcale, że go teraz jeszcze nie mam ! – odryknął oburzony Hazza.
- Konstrukcja zdania w wykonaniu Harrego Stylesa – odezwał się Liam również mijając nasz pokój, który był w takim miejscu, że akurat każdy miał go po drodze.
- Ty się lepiej naucz poprawnie pisać ! – wrzasnął broniąc się jak tylko może.
- Zaaaaaayn, idź Harremu zrobić loda – ponownie ryknął Boo Bear wparowując do naszego pokoju.
- Jakiego loda ? – oburzył się mulat patrząc na Louisa jak na idiote. – Nie jestem męską dziwką !
- Okej, okej masz – odparł podając mu funta i zaczął się głupio szczerzyć. – Czy może więcej bierzesz ?
- Idioto głupi ! – krzyknął rzucając się na niego i zaczął okładać go swoimi pięściami.
- Czas, czas ! – ryknął chłopak robiąc głębokie wdechy i wydechy. – Haroldzie ? Liczyłem na twoje wsparcie … - wejrzał na niego miną zbitego psa, podczas gdy ten patrzył na niego nożami. – Liaaaaam, Harry mnie zabija wzrokiem ! – wydarł się i rzucając się na ziemię zaczął walić pięściami w podłoge. – Nie weźmiecie mnie żywcem !
- Co się dzieje, co się dzieje, co się, co się, co się dzieje ? – zaczął beat-boxować Nialler, który nagle pojawił się w pokoju i zaczął odpierdalać cziken densa na łóżku.
- Boże, dom wariatów – wywróciłam oczami i zabierając swoje rzeczy weszłam do łazienki.
Tam się ubrałam, umyłam, uczesałam i zrobiłam wszystkie rzeczy, które robi się w łazience. Po 10 minutach byłam gotowa, włączyłam swój najszybszy bieg, w przeciwnym wypadku trwałoby to o wiele dłużej. Gdy wyszłam z łazienki w pokoju panował jeszcze większy chaos niż wcześniej. Chłopcy wygrażali sobie nawzajem, w sumie to nie mam pojęcia o co się tym razem kłócili, czy może wciąż chodzi o to co palnął Lou, ale w każdym razie podzielili się na drużyny i skakali sobie do gardeł. Wyglądało to komicznie. Zayn i Liam kontra Harry i Niall. Lou samotnie tworzył trzecią drużynę, bo nikt go u siebie nie chciał.
- Ruchasz Harrego wzrokiem, on jest mój, nie masz prawa ! – krzyczał Lou w kierunku Niallera.
- Zaraz ci wszystkie marchewki podpale !
- Nie zrobisz tego – powiedział z grozą patrząc na niego ze stuprocentową powagą, po czym obaj rzucili się w kierunku kuchni, co nie wyszło im zbyt dobrze, bo obaj wyjebali się na schodach, zaliczając przezajebistą glebę. Na końcu jeszcze zaryli o ścianę, tak że tynk odleciał i ogólnie lekko dom się zatrząsł, no ale mniejsza.
- Z tego domu pozostaną gruzy do końca naszego pobytu – stwierdził Hazza.
- Przewidziałeś to prawda ? – uśmiechnęłam się do niego.
- Tak, ubezpieczyłem dom na 354 miliardów funtów.
- Mądrze – pokiwałam z uznaniem głową i ruszyliśmy wszyscy w kierunku salonu, który zaczęliśmy powoli ogarniać tj. rozkładać śpiwory na podłodze, znosić wszystkie poduszki i robić wszystko, żeby było nam miękko.
- Zagramy potem w butelke ? – spytał ucieszony Horan.
- Nigdy więcej nie zagram z wami z butelke – powiedział z obrazą lokaty.
- No tak, moje kochanie ma uraz po ostatnim razie – przytuliłam go do siebie jak małego chłopca i zaczęłam głaskać po główce, by ten odgonił od siebie te wszystkie negatywne wspomnienia. – No już, jestem przy tobie – dodałam, na co ten tylko się zaśmiał i odsuwając się kontynuował sprzątanie.  
- A gdzie zniknął Lou ? – spytałam.
- Pojechał po picie – odparł Liam.
- Mam nadzieje, że się domyśli, że kiedy mówimy o piciu mamy na myśli piwa, a nie żadne napoje – rzucił Nialler.
- I niech kupi te dobre, co jak się kupi 2 czteropaki to się dostaje maskote Rozumu – rozmarzył się Styles.
- Haroldzie, oby Bóg wysłuchał twojej prośby – pobłogosławił go Blondyn.
- Amen – kiwnął głową na znak pokoju.
10 minut później do mieszkania wparował Tomlinson biorąc naturalnie drzwi z kopa w wyniku czego wypadły one z futryny.
- Hej Lou ! – krzyknął Styles – Nie wiem czy zauważyłeś, ale mamy już klamkę – dodał ze sztucznym uśmiechem.
- Wybacz, patrz co mam ! – ryknął ucieszony, podlatując do niego, jednak jego wzrok zatrzymał się na dolnej części ciała chłopaka. – Zacne bokserki, Haroldzie – powiedział patrząc z uznaniem na jego różową bielizne z wizerunkiem kucyka My Little Pony.
- Nie widziałeś ich ?
- Byłem zbyt zauroczony twoimi jeszcze bardziej zacnymi lokami.
- Niech Pan Bóg odpuści ci grzechy.
- Bo jego miłosierdzie trwa na wieki, a teraz patrz ! – ryknął i wyciągnął przed siebie maskotke Rozumu.
- O matko jedyna, Lou wyjdź za mnie ! – wrzasnął ucieszony i zaczął molestować nową zabawke.
- Hej chłopcy dzięki za pomoc, poradze sobie – zaczęłam gadać sama do siebie jak mniemam niosąc piętnaście misek z żarciem.
Reszta przygotowań szła dobrze, praktycznie wszystko robiłam sama, Gemma wybyła na cały dzień, a miała iść tylko wypożyczyć filmy, Danielle mi pomagała, a chłopcy naturalnie urządzili sobie zbiorowy gwałt na stole w kuchni, co się powoli staje rutyną.
Około 20.00 siostra Hazzy w końcu raczyła przyjść i wkładając płytę do odtwarzacza, legliśmy się na podłodze, na której było nasze obecne miejsce do spania. Wokół pełno popcornu, chipsów, paluszków i mnóstwo puszek od pepsi, jak i od piwa, które już prawie wszystkie oporządziliśmy mimo że film się dopiero zaczął. Horan staje się pijany po paru łykach i to jest najlepsze, bo zawsze twierdzi, że ma najmocniejszy łeb. Niby to tylko piwka, ale jak się wypije taką ilość to się ma lekkie fajnawo, w związku z czym po jakiejś godzinie Gemma już zaczęła majaczyć. Ona ma jeszcze słabszy łeb od Farbowanego, w końcu nie ma go aż tak wyćwiczonego, gdyby z nami mieszkała, to co innego, no ale że napije się raz na ruski rok to ja się wcale nie dziwię.
- Ej ludzieee – jęknął Horan. – Gramy w tą butelke ?
- Nie ! – ryknął Styles. - W życiu, nigdy więcej, to był największy błąd mojego życia i nie dam się po raz kolejny wciągnąć w to bagno !
- Dobra, to ty nie graj – odparł bezproblemowo.
- Sam też nie gra – dodał.
- Serio ? – popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Serio – uśmiechnął się uroczo muskając moje usta.
- Dobra, nie gram – wzruszyłam ramionami.
- Ja nie mam ochoty latać nago po drodze, więc też spasuje – przemówił Payne.
- No weź Liam, będziesz mógł mieć skarpetki jak coś !
- O Niallerze, jakiś ty dobroduszny, niech Bóg ci to wynagrodzi.
- Czyli zagrasz ? – wyszczerzył się.
- Nie – odparł z bananem.
- Danielle ?
- Danielle śpi – powiedziałam.
- Jak może spać, przecież jest dopiero 22 !
- Widocznie film był tak nudny, że zasnęła – powiedziałam i poczułam karcące spojrzenie Gemmy, które naturalnie olałam.
- Dobra, nie chcecie grać to nie, zagram sam ze sobą – powiedział obrażony i zaczął kręcić butelką. Wypadło na fotel.
- Prawda czy wyzwanie ? – popatrzył na mebel. – Okej, rozumiem … - dodał po chwili. – Masz ciche dni …
- Ja mogę zagrać – wyrwał się Zayn patrząc na załamanego Blondyna.
- No to ja też – dodała siostra Hazzy.
Czarnowłosy kręcił butelką jako pierwszy. Było to oczywiście troche głupie, że tylko 3 osoby w to grają, a reszta im się przygląda, no ale dobra. Wypadło na brunetkę.
- Co bierzesz ?
- Wyzwanie.
- Świetnie – uśmiechnął się.
- Dasz coś łatwego ? – popatrzyła na niego miną a’la kota ze Shreka.
- Bardzo łatwego – odparł.
- Czyli ?
- Pocałuj mnie.

_________________________

no takie troche głupie zakończenie , no ale .. xd
rozdział rozmiarów XXXL ! macie bardzo długi i musi wam on wystarczyć na jakiś czas .. specjalnie taki napisałam , bo nowy pojawi się dopiero pod koniec miesiąca : < czemu ? chyba każdy wie o co chodzi . TESTY .
najwyższy czas się troche do nich przygotować , bo mam spore zaległości , bo zawsze miałam wyjebane na nauke xd przepraszam was bardzo , mam nadzieje że wytrzymacie : ) w ostatnim tygodniu kwietnia dodam numer 55 na stówe , obiecuje <3