Ledwo otworzyłam rano oczy, od razu wstałam z łóżka, bez wcześniejszego przeciągania się, czego efektem był mój późniejszy skurcz… Pobiegłam szybko do łazienki i się ogarnęłam; spieszyłam się do Megan, bo miałam jej pomóc w przygotowaniach do dzisiejszej imprezy. Po drodze jeszcze zahaczyłam o dom chłopaków, bo oni pewnie i tak nie mają nic lepszego do roboty, a każda para rąk się przyda. Weszłam do ich domu, standardowo bez pukania i udałam się do ich pokoju gościnnego. O dziwo ich tam nie było. W sumie to w ogóle nie dziwił mnie ten fakt. Była godzina 10.00… Udałam się w kierunku sypialni Zayna. Otworzyłam drzwi i po cichu wsunęłam się do środka. Przykucnęłam przy jego łóżku i popatrzyłam jak słodko śpi… Wyglądał naprawdę uroczo.
- Pobudka!! – krzyknęłam, na co on zerwał się jak oparzony i przy okazji zaliczył glebę. – O, już nie śpisz – uśmiechnęłam się do niego. – Świetnie – odparłam i udałam się w kierunku kolejnego gwiazdora. Harry. Harry Styles. Ten jego słodki, dziecinny ryjek… Weszłam do łazienki, którą miał w pokoju i nalazłam do kubka zimnej wody. Podeszłam do jego łóżka i bez zastanowienia wylałam mu ją na twarz.
- Aaaa! – wydarł się, wstając natychmiast na równe nogi. – Odbiło Ci?!
- Zdziwiony? – zaśmiałam się i opuściłam jego sypialnię.
Na korytarzu zastałam zaspanego Zayna, który opierał się o ściane i sprawiał wrażenie jakby walnął zaraz o podłogę. Znowu.
- Znam lepsze sposoby na pobudke – szepnęłam do niego, mijając go.
- Przecież ja nie śpie – natychmiast otrzeźwiał.
Weszłam do pokoju Louisa. Na łóżku zastałam Tomlinsona i Horena. Przytulali się jak świeże małżeństwo podczas podróży poślubnej. Wiedziałam, że to geje. Wyjęłam z torebki pętko kiełbasy, które jakoś zawsze nosze przy sobie, tak na wszelki wypadek. Nachyliłam się nad słodko śpiącymi gołąbkami i pomachałam Niallowi mięsem tuż nad twarzą. Jego niezawodny instynkt jak zwykle nie zawiódł. Mimo to, pokrzyżował troche mój plan. Nie otwierając nawet oczu, podniósł głowę z poduszki i wydarł mi kiełbase z ręki, odgryzając połowę. Popatrzyłam na reszte z poker fejsem i rzuciłam ją w jego kierunku. Ten tylko przerzucił się na drugi bok i zaczął konsumować dany mu pokarm. Tak jakoś dziwnie się wypiął, że zwalił tym samym Louisa z łóżka, co swoją drogą było mi na rękę.
- Auuu… - jęknął, łapiąc się za bolące go ramię. – Samantha? – zapytał z jednym otwartym okiem.
- Sam – poprawiłam go podirytowana. - Znasz jakiś sposób, żeby obudzić Nialla?
- Dałaś mu kiełbasę?
- No.
- To nie znam – odparł i wstając z podłogi, zaczął skakać po łóżku, na co śpiący królewicz łaskawie raczył się obudzić. - Patrz, jednak znam – uśmiechnął się uradowany i zabrał mu kołdrę w ramach zemsty. – Wstawaj na śniadanie – dodał i wyszedł wraz ze mną z pokoju.
Wychodząc, zobaczyłam schodzącego po schodach Liama.
- Liam? – zdziwiłam się, że zobaczyłam go już na nogach bez wcześniejszej pobudki.
- Nie tym razem, mała – zaśmiał się i udał w stronę kuchni.
- Zayn! – krzyknęłam, na co ten tylko wybuchnął śmiechem.
Musiał go ostrzec…
Zeszłam do kuchni i zobaczyłam ich dwóch siedzących przy stole.
- Czekacie na coś? – popatrzyłam na nich dziwną miną.
Już po chwili dołączyła reszta One Direction i również zajęli swoje miejsca i patrzyli na mnie wyczekująco.
- Robie świetne płatki, jeśli o to wam chodzi.
- Może być – uradowali się wszyscy, że ktoś ich wreszcie dokarmi.
*
Zgodnie z umową, poszliśmy do Megan pomóc jej urządzić imprezę, która ma się odbyć za 4 godziny. Nie mogę uwierzyć, że tak długo szło im jedzenie głupiej miseczki płatków. Zaszliśmy do niej równo na 16.00.
Jak to mam w swoim zwyczaju, weszłam bez wcześniejszego dzwonienia czy pukania i udałam się w kierunku pokoju Megan.
- Hej – rzuciłam i usiadłam na jej łóżku.
- Hej, sama jesteś?
- Nie, chłopaki pałaszują po Twojej kuchni jak sądze.
- Nie zrobiłaś im obiadu?
- Zrobiłam im śniadanie, nie moja wina, że są tacy niedożarci… A jak idą przygotowania do imprezy?
- Jak widzisz – pomachała mi balonem, którego właśnie dmuchała. – Świetnie.
- Gdzie masz jedzenie?
- Na dole.
- A wiesz gdzie są chłopcy?
- Na dole? – popatrzyła na mnie paniczną miną i od razu wszystko rzucając, ruszyłyśmy na ratunek przekąskom.
Stanęłyśmy w kuchni i zobaczyłyśmy Horena pałaszującego paluszki.
- Niall! – krzyknęłyśmy równo, a ten popatrzył na nas nieruchomo, przestając gryźć paluszka, którego obecnie miał w buzi. Podeszłam do niego i zabrałam wszystkie miski jakie miał w ręce i powiedziałam, że tak nie wolno. Zupełnie jak małemu dziecku czy psu.
W tej oto chwili do kuchni zawitał Louis.
- Nie jadłeś nic? – zapytała zdziwiona.
- Nie masz marchewek – odparł posyłając jej wrogie spojrzenie.
- Może byście tak pomogli podłączyć sprzęt i tak dalej, a nie cały czas tylko żarcie i żarcie, co?
- Chłopaki coś majstrują i nie kazali mi się dotykać – powiedział smutno.
- Ciekawe czemu – odparłam z udawaną zastanawiającą miną i poszłam do Liama, Harrego i Zayna, których zastałam w salonie, gdzie będzie się odbywać całe to party.
- Jak wam idzie?
- Gotowe – odparli zadowoleni z siebie.
- Może to uczcimy? – zapytał Niall, dołączając do nas. – Chodźmy na pizze!
- Jeee, pizza! – krzyknął uradowany Harry. – Jestem głodny.
- Ja też – rzucił Liam.
- Hej, hej, a moje płatki wam nie smakowały?
- Jedliśmy je o godzinie 12.00, od tego czasu nasze żołądki zrobiły nam miejsce na kolejne jedzenie – wyjaśnił mi Niall.
- Dobrze wiedzieć.
W ten oto sposób całą paczką udaliśmy się do pizzerii. Po drodze chłopaki jak zwykle musieli się wydurniać, ale kto jak kto, ale my już do tego przywykłyśmy i nawet przestałyśmy się wstydzić pokazywać z nimi w miejscach publicznych. Pare dziewczyn nas zatrzymało, bo chciały autografy, raz nas wyhaczył jakiś paparazzi, ale go zgubiliśmy. Na miejsce dotarliśmy po godzinie, bo Louisowi się zachciało siku, musieliśmy iść okrężną drogą etc.
Będąc na miejscu, usiedliśmy przy oknie w razie gdyby któremuś znowu zaszkodziła mieszanka potraw, które wpychają do siebie jak do śmietnika. Zamówiliśmy dużą pizzę i po małej coli, co dla Nialla było żałobą, bo on najchętniej całą tę pizzę zjadłby sam, no ale cóż.
- Chodź ze mną do łazienki, Sam – powiedziała w pewnym momencie Megan.
- A nie mogę ja? – zapytał Liam z uroczym uśmieszkiem.
Ta tylko wywróciła oczami i pociągnęła mnie w kierunku wc.
- Serio Ci się chce? – zapytałam.
- Co Ty, chciałam pogadać.
- Przy chłopakach nie mogłaś?
- Nie, nie mogłam.
- No to o co chodzi?
- Raczej o kogo – poprawiła mnie. – Pamiętasz Nathana?
- Tego debila, który się do mnie podwalał jakieś 2 lata temu i tego, z którym Harry wdał się w bójkę? Pewnie, że pamiętam, takich kretynów się nie zapomina.
- On też będzie dziś wieczorem na imprezie – oznajmiła i schowała twarz w dłonie, nie chcąc zobaczyć mojej reakcji.
- Co?! - krzyknęłam. – Do końca Ci odbiło? Po co go zapraszałaś?!
- Nie zapraszałam go, przyjdzie z Tomem, to jego kuzyn, pamiętasz?
- Raaaaaany, zepsuje nam zabawe – powiedziałam z kwasem na twarzy.
- Damy radę – pocieszyła mnie klepiąc lekko po ramieniu. – Chodźmy lepiej do chłopaków, bo znając ich pewnie już coś zdążyli odwalić.
Lekko przybita i z zepsutym humorem, podążyłam za przyjaciółką i do końca dnia, próbowałam udawać, że wszystko gra, a na imprezie, zachowywać się tak, jakby nie było tam nikogo, poza tymi, którzy chcę żeby byli.
_______________________________________________
moje pisanie jest zagrożone , mam szmate z niemca , rodzice mnie zajebią : O
jak nie dodam następnego rozdziału to znak , że jestem już po tamtej stronie XDD
może uda mi się poprawić , Boże pobłogosław mój mózg *_*
Hahah uwielbiam to pęto kiełbasy, które Sam nosi tak na wszelki wypadek ♥ xD. Mam nadzieje że poprawisz się z niemca, będziesz żyła i dodawała rozdziały. *___*
OdpowiedzUsuńCo za odpały.. <3 Świetny rozdział :) Mam nadzieje, że ten chłopak za bardzo nie namiesza.. [help-me-see]
OdpowiedzUsuńHehe, wspaniały <3
OdpowiedzUsuńJestem Twoją fanką!
Zajebiaszczo piszesz! ; D
~Meiree~
Super piszesz ! Popraw Niemca żebyś mogła pisać dalej(trzymam kciuki) @Directioner_6
OdpowiedzUsuń