wtorek, 26 listopada 2013

number sixty two



- Yup, miałeś rację Liam – stwierdził Niall, grzebiąc w telefonie. – W necie piszą, że to fizycznie niemożliwe, aby podczas stosunku dwóch osób o tej samej płci doszło do zapłodnienia.
Nie wierze, że musieli to wygooglować.
- Wiedziałem, że nie można ci ufać – mruknął Louis, mrużąc groźnie oczy.
- Nie powinniście wierzyć wszystkiemu, co jest w Internecie. Większość informacji to po prostu czyste farmazony, które umieszczają takie osoby jak wy, by kolejne osoby, również takie jak wy, w to wszystko uwierzyły.
- Co – Nialler wejrzał na mnie nie rozumiejąc chyba tego, co przed chwilą powiedziałam.
- Internet. Kłamie. Nie. Ufać. Internetowi – powiedziałam powoli, by tym razem zrozumiał.
- Aaaa, czyli, że co? W końcu Harry i Lou mieli te trojaczki czy nie?
- No mówie, że tak – odparłam. – Najlepsze jest to, że nagrali swoje łóżkowe wybryki i wszystkim pokazywali jakimi to są ogierami.
- Ja byłem facetem, mam nadzieję – mruknął zażenowany Tomlinson.
- Bo? – oburzył się Lokaty.
- Bo ty masz 4 sutki i to by było na korzyść dla trojaczków, jakbyś to ty był kobietą.
- Racja – przytaknął, kiwając głową. – Ale to zapewne ja dominowałem w łóżku – dodał z dumą. – Jak zwykle z resztą.
- Pozwól, że pozostawie to bez komentarza – uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
- A jak mój naleśnikowy biznes? – wyrwał się Niall.
- Zbankrutowałeś na drugi dzień.
- Coooo – zawył zawiedziony. – Byłem pewny, że to wypali!
- Mówiłem, że to idiotyczne – odezwał się Zayn.
- Idiotyczne było to, że ogoliłeś się na zero.
- Wciąż nie wiem, jak to możliwe. Mam nadzieję, że nikt mnie nie widział w takim stanie – powiedział przerażony.
- Aaa, no i nie uwierzycie! Najlepsza część – zaczęłam pukać w niewidzialną perkusję. – Louis miał dziewczynę! – krzyknęłam, rozkładając ręce, czekając na jakąś reakcje z ich strony, jednak oni nie wybuchli żadnym śmiechem, jakiego się spodziewałam, ani niczym podobnym. – Louis miał dziewczynę! – powtórzyłam dla pewności, że na pewno usłyszeli, jednak reakcja była ta sama. – Ej no co z wami?
- Sam? – odezwał się Tommo. – Ja MAM dziewczynę.
- Co? – spojrzałam na niego zdziwiona. – W sensie, że tą samą, co tam u mnie? Eleanor?
- To się działo przed twoim wypadkiem… impreza z okazji powrotu Harrego ze szpitala, pamiętasz?
- To się działo naprawdę? To nie było tylko w mojej głowie?
- Nope – zaprzeczył Lokaty. – To, co się tam działo, było naprawdę. Wszyyyystko było prawdziwe – podkreślił posyłając mi znaczące spojrzenie, chcąc dać mi do zrozumienia naszą akcję w toalecie (dop.aut. rozdział 13).
- Sory Lou, jakoś to wciąż do mnie nie dociera.
- Czemu? – popatrzył na mnie zaciekawiony.
- Bo… no wiesz… jesteś Lou. To niewystarczający powód? – spytałam, na co w odpowiedzi dostałam strzała poduszką w łeb. – Auaa – zawyłam, oddając mu tym samym. Potem dołączyli do nas chłopcy i w ten oto sposób zaczęliśmy się okładać poduszkami, tworząc pierzynową bitwe.

*
- Odwiążcie mnieeeeeee! – wydarł się Nialler, szarpiąc się we wszystkie możliwe strony.
- Żebyś nam znowu spierdolił i robił z siebie idiote przed ludźmi? Nie, dzięki – odparł Louis, zaciągając węzeł na jego nadgarstkach.
- Jak byłem młodszy to rodzice mnie przywiązywali szalikiem do kaloryfera, żebym nie biegał po całym domu, ale wtedy miałem 3 latka, teraz mam 19, a wy stosujecie tą samą pojebaną metodę, co z wami?! – oburzył się chłopak, na co ja zaczęłam się głupio śmiać.
- Szalikiem?
- Wiesz, to były czasy kiedy jeszcze…
- Nie wynaleźli sznurków? – wtrącił się Zayn. – Żyłeś w prehistorii?
- Wtedy już były – mruknął Liam.
- Ile tak naprawdę masz lat? – zainteresował się Lou po czym zaczął go macać po twarzy. – Może on tak naprawdę nie jest człowiekiem, tylko przybrał taki wygląd, żeby móc żyć na Ziemi, a tak naprawdę jest kimś z innego wymiaru, kto nie wie, co to sznurek?
- To, by wyjaśniało dlaczego zachowuje się jak… Niall – odparłam robiąc zastanawiającą minę.
- Może to nie jest jego twarz? – Hazza zaczął go ciągnąć za policzki, na co Blondyn zaczął rozpaczliwie krzyczeć i kręcić głową, by tamten się odczepił.
- Mogli ci założyć obroże i przywiązać do smyczy, to byłoby efektowniejsze – rzuciłam. - Hej Niall, zaszczekaj, hau hau.
- Nossa nossa, ide na papierosa – zaśpiewał Malik ni z dupy i wyszedł z pokoju tanecznym krokiem, udając się na taras.
- Ej Niall – Liam wejrzał na Blondyna, jednak ten spał. Co? Kiedy? Przecież przed chwilą jeszcze się wyrywał i błagał o przywrócenie mu wolności, wtf. Głowe miał odchyloną do tyłu, a gębę otwartą, z której wydawały się ciche pochrapywania. Za dużo wina i potem się zaczyna, z resztą może to i lepiej, jednego alkoholika mniej, będzie większy spokój. – Okej… - mruknął, patrząc na niego dziwnym wzrokiem. – Ma ktoś pisaka?
- Jaaa – zawył Lou, biegnąc w kierunku biurka i zaczął mi z niego wszystko wywalać w poszukiwaniu za jakimś markerem. – Znalazłem!
- Dzięki za zrobienie syfu – mruknęłam.
- Do usług – uśmiechnął się ironicznie i podał Liamowi pisak, po czym tamten zaczął mazać nim po twarzy Horana. Narysował mu gigantycznego kutasa na nosie, a z oczu zrobił jądra, dlaczego mnie to nie dziwi?
- Perfekcyjnie opanowałeś rysowanie kutasów – pochwalił go Tommo.
- Dzięki – wyszczerzył się Payne. – Będę się już zbierać, umówiłem się na jutro z Danielle – dodał zbierając swoje klamoty z mojego pokoju. – Do juterka – i wyszedł.
- Ej Harry, masz coś do picia? – spytał Lou.
- A picie ma coś do mnie? – spojrzał na niego, wybuchając śmiechem. Dopiero teraz zauważyliśmy, że przez ten cały czas miał w spodniach schowaną butelkę wódki, CO?
- Skąd to masz?! – ryknął, rzucając się na niego i zaczęli się obaj gwałcić na podłodze. W końcu udało mu się dobrać do połówki i odkręcając pospiesznie korek, przyssał się do gwinta, pochłaniając większą połowę alkoholu. – Jakie niedobre – skwasił się.
- Nikt ci nie kazał tego pić – oburzył się Lokaty. – I teraz nie ma nic dla mnie!
- Zostawiłem ci pare łyków – zamachał pustą już butelką przed jego twarzą. Co? Jednak wypił wszystko? – Ups – zaczął się głupio śmiać. – Ej gdzie jest Zayn? – zaczął się rozglądać po pokoju. - Zayn! – wydarł się na cały głos, udając się w kierunku tarasu po czym zniknął nam z pola widzenia.
- A co ty Sam tak słabo masz dzisiaj? – zapytał Lokaty, który już miał fajnie.
- Mam najsilniejszą głowę z was wszystkich, nie jesteście wystarczająco dobrzy dla mnie.
- Jasne – prychnął. – Wypiłaś pare łyków i myślisz, że jesteś fajna. Nie, nie jesteś. Chodź no synek ze mną, dam ci korki z melanżu – powiedział, ciągnąc mnie za rękę do innego pokoju. Podszedł do telewizora i włączył jakiś kanał muzyczny, podgłaszając głośność na maksa. Leciała jakaś hip-hopowa nuta, w rytm której zaczął się wić, jak jakiś pojebany. Patrzyłam na niego, jak na debila próbując zrozumieć, co on tak właściwie wyrabia. To matematyka na wyższym poziomie. Po chwili wybiegł z pokoju i słyszałam tylko, jak zaliczył glebe na schodach, bo rozległ się straszny huk, jednak przejęłam się tym tak bardzo, że aż położyłam się na łóżku, zamykając oczy i pomyślałam, że to dobry czas na odpoczynek. W sumie to poszłabym spać. Chciałam ogarnąć ten burdel w mojej głowie, tyle się ostatnio działo, jeszcze troche i zalęgną się tam dziwki. Nagle poczułam, jak ktoś przygniata mnie swoim ciężarem, drąc mi się do ucha:
- This is Spartaaaaaaa! – tak, zgadnijcie kto? Najebany Styles. Pomieszał wódke z winem i piwami, w sumie dziwne, że dopiero teraz go złapało tak porządnie, w sumie to on cały jest dziwny.
- Ja pierdole, serce mi przy tobie kiedyś stanie – westchnęłam, spoglądając na niego.
- Mi przy tobie staje – spojrzał na mnie i zdjął koszulkę. Ja jebie?
- Niby kiedy? – zapytałam, próbując olać tą drugą czynność.
- Zawsze, ale nie powiedziałem, że serce – wybuchnął śmiechem. – Ej Sam, twoje ubrania fajnie by wyglądały na podłodze, wiesz? – spojrzał na mnie i przytaknął stanowczo głową, szczerząc się głupio. Zepchnęłam go z siebie i wstałam z łóżka wychodząc z pomieszczenia. Jakoś nie miałam ochoty na jego wybryki, może rzeczywiście zbyt mało wypiłam? Wróciłam z powrotem do mojego pokoju, jednak Louisa i Zayna jeszcze nie było. Pewnie urządzili sobie jakieś gej party na tarasie, czy coś.
- No i na co czekasz? – w progu pojawił się Hazza.
- Na cud – mruknęłam, zerkając jak ten opiera się o ściane, patrząc na mnie rozbrajającym wzrokiem, z którego nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Jego twarz jest taka zabawna.
- Przecież jestem! – krzyknął i zaczął wykonywać jakieś ruchy, jak dziwki z klubu go-go.
On jest jebnięty tak sam z siebie czy ktoś mu za to płaci?
- Weź się Packet wyluzuj troche – podszedł do mnie i wyjął spod koszulki kolejną butelkę czystej. Wtf?
- Skąd ty to masz? – zdziwiłam się. – Dużo jeszcze masz tam tych butelek? – pociągnęłam go za pasek, zaglądając mu w spodnie, jednak tym razem nie odmówiłam. Wzięłam od chłopaka alkohol i połknęłam kilka porządnych łyków, kwasząc się przy tym, jak nigdy.
- Chodźmy poszukać chłopaków – ocknął się, ciągnąc mnie na taras. – Lou? – popatrzył na niego, jak ten leżał na śpiącym na ławce Maliku.
- Wiedziałam, że jest gejem.
- Nie jestem gejem! – oburzył się chłopak, stając na równe nogi. – Jestem księżniczką – zaczął wykonywać jakieś dziwne ruchy niczym baletnica.
- Sam?- usłyszałam damski głos za plecami. Odwróciłam się i ujrzałam znajomą twarz, jednak była troche zamazana. Chyba magiczny napój zaczął działać.
- Mama? – ucieszyłam się, sama nie wiem z czego.
- Co tu się dzieje? – zapytała, zakładając ręce na biodra. – Harry? – wejrzała na chłopaka, który kiwał się na wszystkie możliwe strony.
- Tak – wyszczerzył się głupio podchodząc do niej i zaczął ją całować po rękach.
- Wytłumaczysz mi to? – wejrzała ponownie na mnie, odpychając od siebie zaloty Styles’a. Widać wciąż ma pociąg do starszych kobiet. - Znalazłam pełno pustych butelek po alkoholu, co to ma znaczyć?
- Ale ja nie piłem! – wyrwał się lokaty. – Jaki alkohol? Uwierz mi, że odkąd cię poznałem zmieniłem się, skończyłem ze swoją przeszłością, jesteś jedyną, którą kocham!  - wydarł się, klękając przed moją matką. Chyba coś mu się pojebało.
- Porozmawiamy jutro – powiedziała stanowczo i opuściła pomieszczenie ze srogą miną z trudem odganiając się od Harolda.
- Hej Sam, mogę dzisiaj z tobą spać? – Lokers podszedł do mnie i zaczął mrugać w  ten swój sposób, gdy czegoś chce.
- Nienormalny jesteś? – naskoczyłam na niego, zdając sobie sprawe, co przed chwilą się wydarzyło. – Idźcie już lepiej – wypchnęłam go w kierunku wyjścia z naszej posesji, a zaraz po tym to samo zrobiłam z ledwo trzymającymi się na nogach Malikiem i Tomlinsonem, którzy opierali się o siebie nawzajem.
- Wiesz, że cię kocham, prawda? – popatrzył na mnie, mrugając oczami, jakby mu coś tam wpadło.
- Ta, ta, idź – wypchnęłam go, ignorując to, co właśnie do mnie powiedział.
- If I let you knoooow Im here, for youuuu – zaczął drzeć ryjca na całe osiedle. – Panie i panowie, koncert One Direction liveee! – zawył na cały głos.
- O mój Boże, jestem waszym największym fanem! – pisnął Lou i zaczął skakać, jak jakiś nienormalny, a Zayn trzymał w górze zapaloną zapalniczkę i machał nią powoli to w prawo to w lewo.
Jak oni dojdą do domu w całości to będzie cud. Pokręciłam z niedowierzeniem głową na ich głupotę i wróciłam do swojego pokoju, stając w wejściu i walnęłam się z całej siły z otwartej w czoło. Horan jak spał, tak śpi przywiązany tym szalikiem, by nie uciekł, obśliniony cały, a chrapał głośniej niż kiedykolwiek. Przykryłam go kocem, a na głowe założyłam puste wiadro, które wcześniej przyniósł Liam, w razie gdyby komuś zachciało się rzygać. Może nikt go nie zauważy? Z takim nastawieniem poszłam spać, jednak wiedziałam, że jutro skończy się moja wolność na dobre. 

__________________________

poniżej macie ankietke dotyczącą dodawania nowych rozdziałów, mam nadzieje, że po przeczytaniu każdy z was na nią odpowie ;)

4 komentarze:

  1. - If I let you knoooow Im here, for youuuu – zaczął drzeć ryjca na całe osiedle. – Panie i panowie, koncert One Direction liveee! – zawył na cały głos.
    - O mój Boże, jestem waszym największym fanem! – pisnął Lou i zaczął skakać, jak jakiś nienormalny, a Zayn trzymał w górze zapaloną zapalniczkę i machał nią powoli to w prawo to w lewo.

    Haha genialne ! Kocham twojego bloga czekam na nn ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twojego bloga. Masz zajebiste poczucie humoru i to może dlatego. ;) Czekam na kolejny rozdział. Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahah przy żadnym blogu się tak nie uśmieję jak przy tym! Nie no poczuciem humoru przewyższam wszystkich <33. Dalej śmieję sie jak gupia ;DDD. Kocham i czekam na next =]
    Buziaki ;**
    Izzy

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahah, uwielbiam to opowiadanie. Jest przeeeśmieszne! ;D

    OdpowiedzUsuń