piątek, 10 stycznia 2014

number sixty seven



- Szybkoooo! – do pokoju nagle wleciał Horan i pociągnął mnie za rękę w kierunku wyjścia. Biegłam za nim, sama nie wiem gdzie, dopiero po czasie zorientowałam się, że wywlekł mnie przed dom.
- Da fuq? – popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Mama wróciła z zakupów, jeśli nie chcesz mieć przesłuchania i kazania na temat bezpiecznego seksu to lepiej już chodźmy – odparł i udał się w kierunku domu, gdzie urządzana jest impreza.
Zrobiłam dziwną minę, jednak poczłapałam tuż za nim. Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła.
- Niezła chata – skomentowałam z uznaniem. – A to co? – popatrzyłam w kierunku baru jak zakochana. – Alkohol na sprzedaż? Co on się tu bawi w sklep?
- Siemasz Drake! – ryknął Nialler do jakiegoś ziomka.
- Niall? Ty tutaj? – chłopak najwyraźniej się zdziwił. – Staaary, kope lat! – i zaczęli się obmacywać. Okej.
- To jest Sam – usłyszałam za plecami, jednak mnie już tam nie było. Jakoś nie widziało mi się patrzenie na ściskającą się gejoze, mam jej wystarczająco dużo na co dzień.
Poszłam sobie do tego całego barku i usiadłam, zamawiając drinka. Barman zrobił mi go w 5 minut, rzucając krótkie 5 dolców, a do mnie w tym momencie dotarło, że przecież nie mam przy sobie nic hajsu, bo zgubiłam torebke razem z portfelem, więc od razu zaczęłam szukać wzrokiem Horana, który w końcu obiecał, że tym wszystkim się zajmie.
- Hej – usłyszałam nieznany mi głos. Odwróciłam głowe w bok i ujrzałam siedzącego 2 siedzenia dalej bruneta. – Ja cię znam – przybrał zastanawiającą minę.
- Ta, nie sądzę – mruknęłam. Nie miałam ochoty na nowe znajomości, nie wiem co ja w ogóle tutaj robie, skoro nie mogę się nawet napić? Wtedy wpadłam na genialny pomysł. – Hej, a może… - urwałam, zerkając na niego. – Postawiłbyś mi drinka?
- A co, przewrócił ci się? – zapytał, śmiejąc się. Mózgiem to on nie grzeszy. Posłałam mu dziwne spojrzenie. – Dobra, dobra – powiedział, sięgając do kieszeni po portfel. – Dwa razy kamikadze proszę – zwrócił się do barmana.
- Cztery – szybko go poprawiłam.
Po chwili barman dał nam zamówienie, a ja bez namysłu pochłonęłam pierwszą kolejkę. Chłopak już miał się brać za swojego, kiedy ja pospiesznie wzięłam kolejnego i szybko go wypiłam, jednak tamten był szybszy.
- Chcesz się ścigać? – zaśmiał się.
- Jak chcesz przegrać to dobra – też się zaśmiałam.
Brunet zamówił znowu to samo, co wcześniej tyle, że w większej ilości i wziął do ręki kieliszek, zerkając ostrożnie na mnie.
- Trzy, czte-ry – powiedział i równocześnie pochłonęliśmy alkohol. Przy siódmej kolejce było mi już niedobrze, ale nie poddawałam się. Barman co chwile podstawiał nam pod nos kolejne kieliszki, ile tu tego jest?! Po kilku kolejnych shotach zrezygnowałam, czułam że zaraz się porzygam. Myśle, że miałam już ładne fajnawo, biorąc pod uwage fakt, że wydawało mi się, że obok mnie właśnie przeszła Britney Spears.
- Koniec? – wybełkotał mój wierny towarzysz, wcale nie był w lepszym stanie.
- No chyba – powiedziałam tym samym tonem. Mimo to piliśmy jeszcze tyle, że nie na wyścigi. Chciałam pić z umiarem, ale umiar nie chciał pić ze mną. Cóż.
- Wiesz skąd cię znam? – popatrzył na mnie przećpanymi oczami. – Wydaje mi się, że stąd – przysunął mi tuż pod nos mój dowód. Popatrzyłam zdziwiona, łapiąc go do rąk i przyjrzałam mu się dokładniej.
- To nie jestem ja – powiedziałam, odnosząc się do zdjęcia, na którym wyszłam, jakbym miała czołowe z walcem. – Ale pozwól, że to zatrzymam – uśmiechnęłam się głupio, chowając go do kieszeni. – Gdzie to znalazłeś?
- Mam jeszcze to – położył na barze mój portfel i telefon, na co zaczęłam piszczeć, jak jakaś nienormalna.
- O Boże, ratujesz mi życieee – zawyłam uszczęśliwiona.
- Twoją torebke zostawiłem w domu, bo jakoś nie uśmiechało mi się, żeby ją tutaj zabierać – zaśmiał się. – Jestem Ethan – dodał podając mi rękę.
- Sam – uśmiechnęłam się.
- Tak, wiem.
- To zdjęcie nie było moje – powiedziałam.
- Jasne – prychnął. – Tak w ogóle to skąd jesteś? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.
- Londyn – odparłam dumnie, na co chłopak zrobił duże oczy. Widać spodziewał się, że powiem jakieś miasto niedaleko Mullingar, nie stolice UK.
- Chcesz zatańczyć? – spytał, wyciągając rękę w moim kierunku, co z nieznanych przyczyn wydało mi się zabawne. Zaczęłam się głupio śmiać,  podając mu rękę i wyszliśmy wspólnie na parkiet. Przykleiliśmy się do siebie i zaczęliśmy tańczyć pod rytm muzyki, a ja czułam szum w głowie jak za każdym razem, gdy zbyt dużo wypije.
Czułam, jak Ethan składa na mojej szyi pocałunki, na co mimowolnie odchylałam głowę, by dać mu większe pole do popisu. Po czasie skierował twarz na wprost mojej i zaczął mnie namiętnie całować. Nie wiedziałam, co robię więc odwzajemniałam pocałunki.
- Chodźmy do łazienki – wyszeptał w przerwach między pocałunkami. Przytaknęłam i złapał mnie za rękę ciągnąć po schodach na 1 piętro, gdzie znajdowała się toaleta. Weszliśmy pospiesznie do środka i znowu zaczęliśmy się całować, brunet wsunął mi rękę pod bluzkę i już po chwili byłam tam bez niej.
- Ethan – wyszeptałam, chłopak nie przestawał mnie całować, aktualnie lizał mi dekolt. Niech nie będzie taki do przodu, bo go sznurówki wyprzedzą. – Ethan – powtórzyłam. – Sikuuu…
- Mi się nie chce – powiedział, nadal mnie całując, nawet nie wiem już gdzie.
- Mi się chce! – krzyknęłam, śmiejąc się. Odepchnęłam go od siebie, on posłusznie wyszedł, a ja załatwiłam swoją potrzebę.
Po paru minutach wyszłam z łazienki, potykając się o coś i zaliczyłam glebe. Po chwili zorientowałam się, że to Horan siedzący w siadzie skrzyżnym na podłodze.
- Co ty odpierdalasz?
- Medytuję – odpowiedział, robiąc ten taki dźwięk ‘ommmmm’.
- Ogarnij dupę – powiedziałam do niego, pomagając mu wstać, ten ledwo co stał na nogach, najebał się gorzej ode mnie. – Chodź, idziemy stąd – pociągnęłam go w strone drzwi, jednak miałam z nimi lekki problem.
- Jak to się kurwa otwiera? – krzyknęłam, siłując się z drzwiami.
- Odejdź, to trzeba z uczuciem – zaczął nawijać blondyn. – Z miłością, delikatnością… - i otworzył.
- Z miłością do drzwi? – popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Przynajmniej efektownie – odparł i pociągnął mnie za rękę na dwór.
Uszliśmy może pare kroków od tego domu, gdy nagle zaczęło coś dzwonić.
- Chyba dzwoni mi telefon – popatrzył na mnie bezradnie.
- No to odbierz – powiedziałam również na niego patrząc. Pojebany.
- DOBRA! – krzyknął uradowany i zaczął dobierać się do telefonu, jednak nie mógł go wydostać z kieszeni. – Nie mogę, noo! – co za niemota…
- Daj to – pociągnęłam go za spodnie w swoim kierunku i zaczęłam daremne próby włożenia ręki do jego kieszeni. – Nie da się – powiedziałam zdziwiona. – Obawiam się, że będziesz musiał zdjąć spodnie…
Telefon na chwile ucichł, ktoś chyba odpuścił, lecz po chwili znowu zaczął dzwonić. Chłopak zrobił dziwną mine i po chwili krzyknął uradowany jak przedtem:
- DOBRA! – zaczęłam się z niego śmiać, jak z trudem próbuje rozpiąć guzik i rozporek i to koniec, co zrobił sam. – Nie mogę, kurwaaa – zawył siłując się z nogawkami.
- Wiesz, co zrobimy? – spytałam retorycznie. – Ty się połóż, a ja cię będę ciągła za spodnie.
- DOBRA! – krzyknął, kładąc się na ziemi.
- Przestań to mówić – mruknęłam i zaczęłam z całych sił ciągnąć te jebnięte spodnie, i co? I co? Udało się! Tak to się u nas robi. Horan natychmiast wstał, a ja popatrzyłam z zażenowaniem na jego różowe bokserki z wizerunkiem kucyka My Little Pony. Chłopak wziął ode mnie spodnie i tym razem bez problemu włożył rękę do kieszeni. Zrobił dziwną minę i wkładając rękę do drugiej, ryknął:
- Nie ma tu tego jebanego telefonu!
- Jak to nie ma? To gdzie jest? – zapytałam, na co Farbowany walnął się z otwartej w czoło.
- W kurtce – powiedział i sięgnął do kieszeni w kurtce. Wyjął i popatrzył na wyświetlacz.
- Kto dzwonił?
- Budzik mi się włączył – odparł drapiąc się po głowie.
- Ja pierdole… - westchnęłam. - Ubieraj się już.
- Okej – mruknął, sięgając ponownie po spodnie.
Słysząc czyjeś rozmowy, wejrzeliśmy z przerażeniem w tamtym kierunku i coś nam błysło po oczach. Co to, flesz? Paparazzi, świetnie. Wejrzałam na Horana, który stoi tak w tych bokserkach i zamiast wiać, to on się patrzy. Idiota, niech zacznie pozować jeszcze. Nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać, a Nialler zaprezentował swój nowy układ taneczny z serii bunga-bunga by Niall Horan. Po jakimś czasie pociągnęłam go za kurtke w krzaki, by oszczędzić mu więcej obciachu.
- Przerwałaś mi moje show! – krzyknął oburzony.
- Jeszcze będziesz miał niejedną okazje – odparłam i wyszliśmy jakąś dziurą z drugiej strony i poszliśmy sama nie wiem gdzie.
- Sam… - zaczął po chwili.
- Coo – mruknęłam, potykając się o jakieś korzenie.
- Siku mi się chceee – zawył zrezygnowany.
- No to idź!
- Dobra – powiedział smutno i poszedł w pizdu, a ja sobie usiadłam na kamieniu i postanowiłam na niego zaczekać.
- Sam! Pomóż mi! – wydarł się po czasie.
- Wysikać się nie umiesz? – wydarłam się tak samo jak on.
- Ale tu jest ciemno!
- Boisz się? – zaczęłam się śmiać. Co, mam mu chuja potrzymać? Nie mogłam opanować śmiechu.
- Coo? – odkrzyknął.
- Głuchy jesteś?
- Co?!
- Serio mnie nie słyszysz?
- Nie, jest zbyt ciemno! – ryknął.
Idiota.
Siedziałam tak i siedziałam, juz przysypiałam pomału. Gdzie on kurwa jest? A jak go smerfy porwały? Napiszę mu smsa. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Wysłałam mu smsa o treści: Gdzie ty jesteś? I nie musiałam długo czekać, gdy za chwilę mi odpowiedział:  Będę za dziesięć minut, a jak mnie nie będzie, przeczytaj tego smsa jeszcze raz.
Ja pierdole, gdzie on był jak mózgi rozdawali? Usiadłam i czekałam, w końcu nie miałam wyjścia. Wydrapię mu oczy! Albo obetnę ręce i zrobię z nich bransoletki! Albo breloczek! A mózg wyrzucę, bo do niczego się nie przyda.
Po dłuższym czasie podbiegł jakiś dzieciak, przyjrzałam się dokładniej. Tak, to był Horan.
- Coś ty ze sobą zrobił? – zapytałam go. Chłopak miał strasznie potargane włosy i koszulke założoną na lewą stronę.
- To nie ja, to moja shauma! – krzyknął uradowany, na co ja strzeliłam wewnętrznego fejspalma.
- Ty masz więcej w spodniach niż w głowie, chociaż i tam jest malutko – powiedziałam ze zrezygnowaniem i poczłapaliśmy w kierunku domu Horana, bo serio nie miałam już siły na nic więcej, a limit mojej cierpliwości, co do blondyna powoli się kończył.

4 komentarze:

  1. hahah niezłe teksty hahah XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. ha ha ha ubustwiam twego bloga !!! hihram się ja idiotka !!!
    czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje teksty i te pociski w stronę Horana są boskie.
    Myślałam , że może paprazzi przyłapią Horana i Sam na pocałunku i ogłoszą ich nową parą młodą czy coś w tym stylu.
    Co do tego kolesia przy barze to zdziwiło mnie , skąd miał torebkę...
    Może wyjaśni się to w kolejnych rozdziałach ? Mam nadzieję :)
    @LetsBeMahomie

    OdpowiedzUsuń