-
Mówiąc ‘randka’ nie miałem na myśli TEGO – powiedział zażenowany Ethan, kurcząc
się pomiędzy rozpychającymi się na kanapie Niallem i Louisem.
-
Mówiąc ‘książę z bajki’ nie miałam na myśli TEGO – odparłam w ten sam sposób,
wskazując na niego.
-
Co ci się odmieniło? – popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem, podnosząc do góry
jedną brew. – W Irlandii leciałaś na mnie, jak Niall leci na nandos – zaśmiał się.
-
Co ty możesz wiedzieć o sposobie w jaki Niall leci na nandos? – popatrzyłam na
niego, jak na idiotę. – Tylko on to wie. I my.
-
Nieważne – wywrócił oczami.
-
Za godzinę zejdą się ludzie na imprezę, mam nadzieje, że do tego czasu już cię
tu nie będzie? – uśmiechnął się ironicznie Haz, wkraczając do salonu.
-
Co? – popatrzył na niego dziwnie. – Żartujesz sobie? Najpierw łatwisz mi randke
z Sam, a potem dzieję się TO? – wyrzucił rękoma w powietrze, podczas gdy Liam z
Harrym biorąc go za szmaty wywalili go za próg. – To są chyba jakieś jaja. – To
ostatnie, co usłyszałam zaraz po zatrześnięciu przez Payno drzwi tuż przed
nosem chłopaka.
Wspominałam
już, że ich kocham? Zwłaszcza wtedy, gdy są tacy bezczelni i to nie w stosunku
do mnie. Co dzieje się rzadko, no ale jednak.
-
Dlaczego go tu zaprosiłaś? – zapytał Zayn patrząc na mnie tym samym wzrokiem,
którym ja zwykle obdarowuję obściskującego się Harrego z Louisem.
-
Nie zaprosiłam – odparłam natychmiast. – Spotkałam go w drodze do marketu i sam
mi się wpakował do domu.
-
A co on w ogóle robi w UK? – odezwał się Niall.
-
Harry? – popatrzyłam na pałaszującego pizzę lokatego. – Może odpowiesz?
-
Eee… - zaciął się, mrużąc oczy. – Pamiętasz, jak pomyliliśmy drogi, jadąc do
sklepu w Mullingar? – spytał Horana.
-
Pomyliliście drogi?!
-
Przepraszam, MY pomyliliśmy? – otworzyłam szeroko oczy z niedowierzeniem, co
ten głupek wymyśla. – Kto kierował Nialla samochodem? Ja?
-
Zabraliście mój samochód?!
-
Niall… - mruknął spokojnie Haz. – Tu nie o to chodzi.
No
jasne, że nie o to.
-
Harry wrobił mnie w randkę z tym kretynem w zamian za to, że powie nam jak
wrócić do domu.
-
Nie znacie mojego adresu?! – oburzył się blondyn po raz kolejny w ciągu tej
minuty.
-
No przecież wiemy, że mieszkasz w Mullingar, daah? – odparł głupio Styles.
-
Nieważne, teraz nie zaznam spokoju dopóki nie spędze z nim wspólnie wieczoru –
mruknęłam, opierając się zrezygnowana na kanapę.
-
Przecież spędziłaś – odezwał się Louis. – Jeszcze dostał w pakiecie ekstra nas
jako towarzyszy, to sto razy lepsze niż zwykła randka z tobą – prychnął.
-
No dzięki – wywróciłam oczami.
-
Kupiłaś to żarcie btw? – wtrącił się Liam.
-
Yep, jest w kuchni - wskazałam palcem na
pomieszczenie z toną jedzenia w środku na co chłopak tylko się zaśmiał.
-
Wiem, co gdzie jest, ale dzięki za troskę – mruknął, udając się w tamtą strone.
- Ty się śmiejesz, ale Niall się dzisiaj
zgubił – odezwał się Zayn.
-
Co – to chyba oczywiste, że zaczęłam się śmiać?
-
Zabłądził na pierwszym piętrze i dzwonił do mnie, żebym go znalazł.
-
Dostałem ataku paniki! – oburzył się blondyn. – Nie zapominajcie, że mam klaustrofobie.
I to nie jest zabawne – powiedział, jakby uraziło go to, że się z niego
nabijamy.
-
Ten hol jest ogromny! – krzyknął Malik, wyrzucając ręce w powietrze.
-
Więc?
W
odpowiedzi tylko pokręcił głową z niedowierzeniem na jego głupotę i ulotnił się
w kierunku sprzętu, by przygotować muzyke na dzisiejszy wieczór.
-
Dziwnie mi się kojarzy ostatnia domówka, którą zrobiliśmy – wypaliłam, wracając
myślami do tamtej nocy.
-
Ostatnia domówka? – zamyślił się Louis. – Była u ciebie? Po twoim powrocie ze
szpitala? Co nawalony Haz wyznał miłość twojej matce? – na samo wspomnienie
wszyscy automatycznie wybuchnęli śmiechem, oczywiście z wyjątkiem Harrego,
który poczuł się wyjątkowo dotknięty.
-
No śmieszne oszołomy, ale nie wspomnicie już o tym, kto wam robił lecznicze napoje
na kaca następnego dnia?
-
Nieeee – zawyłam, kręcąc głową. – Nie ta domówka. Ta, co zrobiliśmy u Liama, gdy
byliśmy w trasie. Louis rozstał się z Elką i chciał odreagować, a nawalony Zayn
chciał zabić Harrego – wyjaśniłam, w
wyniku czego cała piątka, łącznie z Paynem, wyglądającym zza ściany w kuchni, popatrzyła
na mnie jak na kompletną wariatkę. – Tej domówki wcale nie było, prawda? –
zaśmiałam się sama z siebie, domyślając się tego po ich reakcji.
-
Nie, to również wymysł twojej wyobraźni, ale opowiedz nam o tej nocy –
powiedział zabawnie-poważnie Niall, siadając tuż na wprost mnie.
-
W tym twoim świecie też się rozstaliśmy? – spytał smutno Lou, po czym od razu
pożałowałam, że w ogóle rozpoczęłam ten temat.
-
Powiedziałam rozstaliście? Miałam na myśli zaręczyliście – powiedziałam szybko,
głupio się szczerząc.
-
Nieważne, może tak miało być – machnął lekceważąco ręką. – Może to co się działo
tam u ciebie, stanie się też tutaj? – popatrzył na mnie podejrzliwie.
-
Uhmm, nie sądzę… to znaczy, mam nadzieje, że nie – przestraszyłam się tym, co
właśnie powiedział, no bo… nie, nie było zbyt fajnie. Narzekać nie mogłam, ale
w końcu doprowadziłam do rozpadu zespołu, tak? – Boże Lou, wypluj to –
pokręciłam głową obawiając się teraz wszystkiego, co się stanie w najbliższej
przyszłości.
-
Było aż tak źle?
-
Zayn chciał mnie zabić?! – obudził się Harry. REFLEKS SZACHISTY.
-
Ta, długa historia – machnęłam ręką w podobny sposób, co Tommo przed chwilą.
-
Hej, chcę wiedzieć czego się spodziewać – powiedział lokaty, siadając obok
Nialla, więc był teraz centralnie na wprost mnie. – Zdążę się jakoś
przygotować, no wiesz, zaskoczę go.
-
Boże, Haz… - walnęłam się z otwartej w czoło.
-
No weeeeź – ryknęli wszyscy, Zayn też od razu przyleciał, gdy podsłuchał temat
naszej aktualnej rozmowy, zajmując miejsce obok reszty.
-
Louis miał romans z Megan i wpadli, czego efektem było ich późniejsze dziecko,
co było również powodem twojego zerwania z El – zwróciłam się do chłopaka,
wskazując na niego palcem. – Ty – tym razem pokazałam na Malika. – Byłeś ze
mną, potem zdradziłeś, więc cię olałam, po jakimś czasie byłam z tobą – tak,
teraz wskazałam na Hazzę. – W wyniku czego ty – znowu Zane – byłeś szalenie
zazdrosny i podczas twojej pierwszej lepszej najebki postanowiłeś się wyżyć na
lokatym. – Ty Niall zadurzyłeś się w waszej nowej choreografce, która była dla
ciebie wyjątkowo okrutna i złamała twoje irlandzkie serce, a ty Liaś żyłeś w
swoim własnym świecie wraz z Danielle – wydawało mi się, że powiedziałam to wszystko
na jednym wydechu i chyba zdecydowanie zbyt szybko, bo ten natłok informacji
zszokował chłopców do tego stopnia, że nie byli w stanie wykrztusić ani słowa. Jedyne
co, to siedzieli z szeroko otwartymi oczami i ustami i patrzyli na mnie, jakbym
była milionem dolarów.
-
Co ty ćpiesz, Sam? – jako pierwszy odezwał się Zayn, brawa dla tego pana!
-
Hej, to ty mnie zdradziłeś – prychnęłam, podnosząc ręce w geście obronnym i wstałam z miejsca, patatając w kierunku
kuchni, by dokończyć przygotowywanie jedzenia do dzisiejszego wieczoru, które
Liam olał na rzecz wysłuchania mojej jakże interesującej opowieści.
Pare
minut później zaczęli się schodzić zaproszeni przez tych matołów gości. Mam tylko
nadzieję, że nie pozwolili przyjść pierwszym lepszym osobom i nie będę musiała
ich wyrzucać za bycie wyjątkowo irytującymi. I modliłam się też, żeby nie
wydarzyło się nic na tyle głupiego, czego potem będę żałować, bo spójrzmy
prawdzie w oczy – zawsze coś takiego się dzieje, a ja z niewiadomych przyczyn
nie mam na to wpływu.
_______________________________
pisany na szybko, dlatego taki nijaki, sorx :<